Nowa taryfa biletowa ZTM w Warszawie
Nowa taryfa biletowa w Warszawie jest już w mocy od ponad 3 tygodni co oczywiście bije nas dodatkowo po kieszeni. Wydaje się, że musimy płacić więcej. Niewątpliwie są sytuacje, w których musimy (np. bilety miesięczne podrożały ponad dwukrotnie!). Ale spokojnie, o dziwo, operator zdaje się też próbować ulżyć na pewne sposoby tym, którzy cierpią na tych podwyżkach. Pojawiły się bowiem pewne korzystne opcje, umożliwiające nawet tańsze przejazdy niż przed podwyżką, których to opcji nie było wcześniej. Ta nowa sytuacja ma więc również swoje dobre strony. Przyjrzyjmy się im poniżej.
Jedną z takich opcji jest niewątpliwie wprowadzenie biletów 20 minutowych i 40 minutowych na dowolnej linii. To fajna rzecz. (O ile wiem, wcześniej w Warszawie istniały tylko bilety 120 minutowe). Biorąc pod uwagę to, że w Warszawie jest teraz metro, które pozwala dojechać do Centrum w 20 minut z niemal dowolnego miejsca, jest to niewątpliwie rzecz korzystna. Taki bilet 20 minutowy normalny kosztuje bowiem 2 złote (dalej będę operował tylko taryfami na bilety normalne w strefie 1, bilet ulgowy kosztuje zawsze połowę normalnego, a bilet w strefie 2 zawsze dwukrotność biletu w strefie 1). Wcześniej przejechanie jakiegokolwiek odcinka w jakimkolwiek czasie kosztowało już 2,40 zł. Nie można się też było przesiadać. Natomiast bilet 20 minutowy uprawnia do przesiadek.
Inna fajna rzecz to bilet 40 minutowy. Kosztuje on tyle samo co bilet normalny a uprawnia do przejazdu na wielu liniach. Ta korzyść jest jednak okupiona tym, że możesz na nim jechać tylko 40 minut. Spojrzyj na to jednak od innej strony: 40 minut to dość dużo. W tym czasie zdążysz przejechać metrem na przykład do Centrum z dowolnego miejsca Warszawy. Miej na uwadze to, że dzięki możliwości przesiadek można sobie znacznie skrócić czas przejazdu. Dojeżdżasz na przykład do metra a potem szybko możesz być już znacznie dalej, bo metro jeździ szybko i nie staje na światłach ani w korkach. Kombinujmy ile wlezie. Skorzysta na tym nasza kieszeń, czyli my. Rozwiązań jest tu nieskończona liczba, granicą jest tu tylko Twoja wyobraźnia.
Oto przykład: kupujesz bilet 40 minutowy i wsiadasz na ulicy Broniewskiego w jeden z czterech autobusów jadących na plac Wilsona (132,121,103,520). W ciągu 10 minut znajdujesz się na wspomnianym placu, gdzie masz już metro pod ręką. Metro kursuje często, co kilka minut, stąd masz przed sobą jeszcze jakieś pół godziny jazdy. Pół godziny to dużo jak na metro. Gdybyś jechał normalnie, na bilet jednorazowy za 2,80 zł, to musiałbyś się tłuc tylko jednym autobusem, z którego nie mógłbyś wysiąść, żeby zachować bilet.
Nie najgorszym pomysłem jest też bilet 60 minutowy. Choć dość drogi (6 zł), to również pomaga zaoszczędzić. Możesz na nim jeździć przez godzinę z dowolną ilością przesiadek. Gdybyś przez ten czas musiał za każdym razem kasować bilet to wyszłoby Cię to dużo drożej. Już tylko bowiem skasowanie dwóch biletów normalnych wyjdzie prawie tyle co jeden taki bilet (2 x 2,80 zł = 5,60 zł).
Znacznie poodrożały bilety dobowe (9 zł), 3 dniowe (16 zł), tygodniowe (32 zł) i miesięczne (78 zł). Nie są też już tak korzystne jak kiedyś. Jednak wciąż bardziej opłaca się jeździć na nich, gdy już musisz jeździć przez kilka dni, niż kasować za każdym razem bilet jednorazowy. Wystarczy sobie policzyć.
Ciekawostką jest jednak to, że bilet imienny miesięczny, uprawniający do korzystania tylko z jednej linii, jest tańszy (52 zł) niż bilet miesięczny imienny z poprzedniej taryfy biletowej (kosztował 64 zł). Ta korzyść jest jednak okupiona tym, że można na ten bilet jeździć tylko na jednej linii (poprzednio można było na nim jeździć na wszystkich liniach). Ale i tak się on opłaca nawet wtedy, gdybyś w ciągu miesiąca musiał parę razy kupić bilet jednorazowy i dopłacić do tych 52 zł, za które jeździsz na przykład do pracy/szkoły. Mógłbyś do niego dopłacać stosując powyższe sposoby na zaoszczędzenie na biletach. Pewnie wyszłoby i tak niewiele więcej na tę dopłatę, w każdym razie nie tyle, co bilet miesięczny na wszystkie linie.
Najbardziej bowiem podrożały bilety miesięczne uprawniające do korzystania z wszystkich linii: aż 140 zł (wcześniej tylko 64 zł). To ewidentnie największa niekorzyść wynikająca z nowej taryfy.
Świetną rzeczą w nowej ofercie ZTM jest niewątpliwie tzw. bilet seniora. Jest to bilet roczny i kosztuje tylko 40 zł. Można na nim jeździć do woli na wszystkich liniach, także w taryfie podmiejskiej.
Studiujmy nową ofertę biletową ZTM i wymyślajmy kolejne sposoby na oszczędzanie:
http://www.ztm.waw.pl/taryfa/cennik.php
Jedną z takich opcji jest niewątpliwie wprowadzenie biletów 20 minutowych i 40 minutowych na dowolnej linii. To fajna rzecz. (O ile wiem, wcześniej w Warszawie istniały tylko bilety 120 minutowe). Biorąc pod uwagę to, że w Warszawie jest teraz metro, które pozwala dojechać do Centrum w 20 minut z niemal dowolnego miejsca, jest to niewątpliwie rzecz korzystna. Taki bilet 20 minutowy normalny kosztuje bowiem 2 złote (dalej będę operował tylko taryfami na bilety normalne w strefie 1, bilet ulgowy kosztuje zawsze połowę normalnego, a bilet w strefie 2 zawsze dwukrotność biletu w strefie 1). Wcześniej przejechanie jakiegokolwiek odcinka w jakimkolwiek czasie kosztowało już 2,40 zł. Nie można się też było przesiadać. Natomiast bilet 20 minutowy uprawnia do przesiadek.
Inna fajna rzecz to bilet 40 minutowy. Kosztuje on tyle samo co bilet normalny a uprawnia do przejazdu na wielu liniach. Ta korzyść jest jednak okupiona tym, że możesz na nim jechać tylko 40 minut. Spojrzyj na to jednak od innej strony: 40 minut to dość dużo. W tym czasie zdążysz przejechać metrem na przykład do Centrum z dowolnego miejsca Warszawy. Miej na uwadze to, że dzięki możliwości przesiadek można sobie znacznie skrócić czas przejazdu. Dojeżdżasz na przykład do metra a potem szybko możesz być już znacznie dalej, bo metro jeździ szybko i nie staje na światłach ani w korkach. Kombinujmy ile wlezie. Skorzysta na tym nasza kieszeń, czyli my. Rozwiązań jest tu nieskończona liczba, granicą jest tu tylko Twoja wyobraźnia.
Oto przykład: kupujesz bilet 40 minutowy i wsiadasz na ulicy Broniewskiego w jeden z czterech autobusów jadących na plac Wilsona (132,121,103,520). W ciągu 10 minut znajdujesz się na wspomnianym placu, gdzie masz już metro pod ręką. Metro kursuje często, co kilka minut, stąd masz przed sobą jeszcze jakieś pół godziny jazdy. Pół godziny to dużo jak na metro. Gdybyś jechał normalnie, na bilet jednorazowy za 2,80 zł, to musiałbyś się tłuc tylko jednym autobusem, z którego nie mógłbyś wysiąść, żeby zachować bilet.
Nie najgorszym pomysłem jest też bilet 60 minutowy. Choć dość drogi (6 zł), to również pomaga zaoszczędzić. Możesz na nim jeździć przez godzinę z dowolną ilością przesiadek. Gdybyś przez ten czas musiał za każdym razem kasować bilet to wyszłoby Cię to dużo drożej. Już tylko bowiem skasowanie dwóch biletów normalnych wyjdzie prawie tyle co jeden taki bilet (2 x 2,80 zł = 5,60 zł).
Znacznie poodrożały bilety dobowe (9 zł), 3 dniowe (16 zł), tygodniowe (32 zł) i miesięczne (78 zł). Nie są też już tak korzystne jak kiedyś. Jednak wciąż bardziej opłaca się jeździć na nich, gdy już musisz jeździć przez kilka dni, niż kasować za każdym razem bilet jednorazowy. Wystarczy sobie policzyć.
Ciekawostką jest jednak to, że bilet imienny miesięczny, uprawniający do korzystania tylko z jednej linii, jest tańszy (52 zł) niż bilet miesięczny imienny z poprzedniej taryfy biletowej (kosztował 64 zł). Ta korzyść jest jednak okupiona tym, że można na ten bilet jeździć tylko na jednej linii (poprzednio można było na nim jeździć na wszystkich liniach). Ale i tak się on opłaca nawet wtedy, gdybyś w ciągu miesiąca musiał parę razy kupić bilet jednorazowy i dopłacić do tych 52 zł, za które jeździsz na przykład do pracy/szkoły. Mógłbyś do niego dopłacać stosując powyższe sposoby na zaoszczędzenie na biletach. Pewnie wyszłoby i tak niewiele więcej na tę dopłatę, w każdym razie nie tyle, co bilet miesięczny na wszystkie linie.
Najbardziej bowiem podrożały bilety miesięczne uprawniające do korzystania z wszystkich linii: aż 140 zł (wcześniej tylko 64 zł). To ewidentnie największa niekorzyść wynikająca z nowej taryfy.
Świetną rzeczą w nowej ofercie ZTM jest niewątpliwie tzw. bilet seniora. Jest to bilet roczny i kosztuje tylko 40 zł. Można na nim jeździć do woli na wszystkich liniach, także w taryfie podmiejskiej.
Studiujmy nową ofertę biletową ZTM i wymyślajmy kolejne sposoby na oszczędzanie:
http://www.ztm.waw.pl/taryfa/cennik.php
