Mały przerywnik
Moi Drodzy Czytelnicy!
Tak trochę dla odmiany zapodam dziś nieco filozofii zamiast konkretnych pomysłów na oszczędzanie.
No i zaczęło się! W Polsce drożyzna ruszyła ku naszym kieszeniom pełną parą. Myślę, że niewiele jest w tym co piszę przesady. Właśnie uwolniono w lutym ceny energii i mamy za sobą już jedną podwyżkę prądu, co dla jednej rodziny oznacza kilkadziesiąt do kilkuset złotych (gdy na przykład ogrzewasz prądem) więcej wydatków miesięcznie na prąd. Podobno szykują się jeszcze aż trzy podwyżki cen energii w tym roku, co dla niektórych rodzin będzie oznaczać nawet tysiąc złotych wydane więcej na energię w ciągu roku. Wszystko dzięki temu, że na mocy specjalnej ustawy dostawcy energii nie mogą już być krępowani żadnymi ograniczeniami w kwestii ustalania cen. Oznacza to, że teraz można już pustoszyć nasze kieszenie ile wlezie i nie ma nikogo, kto by to kontrolował.
1000 złotych rocznie więcej! Pomyśl, za to miałbyś już całkiem przyzwoite wakacje dla jednej osoby, na które pewnie i tak musisz odkładać cały rok. A tak musisz to wydać na to samo co zawsze, na co wcześniej musiałeś wydawać mniej pieniędzy.
Na tym nie koniec. Właśnie przed paroma dniami dowiedzieliśmy się, że ceny biletów w Warszawie wzrosną. Już w to lato za jeden bilet jednorazowy normalny zapłacimy nie jak dotychczas, 2,40 zł, ale aż 3 złote. W świetle tego myślę, że mój przedostatni wpis o sposobach na oszczędzanie na biletach był jak znalazł.
Czemu rosną ceny? Poza wymienionymi przyczynami to również zasługa rosnącej inflacji, nie tylko u nas, ale i na świecie. A przede wszystkim to zasługa recesji gospodarczej w USA. Kryzys na akcyjnej giełdzie amerykańskiej sprawił, że inwestorzy uciekli ze swymi pieniędzmi na rynek towarowy, w który lokują swe pieniądze. Cena ropy przebiła już magiczną barierę 100 dolarów za baryłkę a cena złota dotknęła magicznej bariery 1000 dolarów za uncję. I pomyśleć, że w latach siedemdziesiątych XX wieku ta sama baryłka ropy kosztowała tylko dwa dolary! Inwestowanie w surowce chroni bowiem pieniądze przed inflacją i stratami na giełdzie akcji. Lecz im więcej ludzi w nich lokuje swój kapitał, tym bardziej rosną ich ceny. Tam gdzie większy popyt na coś cena zawsze odrywa się od rzeczywistości i szybuje w górę. Powstaje wtedy tzw. bańka spekulacyjna. Dalej mamy już tylko zwykły efekt domina, rosnąca cena ropy, która też jest surowcem, wymusza wzrosty cen wszędzie indziej. Skoro ropa i robiona z niej benzyna jest droższa, to choćby koszty zaopatrzenia sklepów w towary też rosną. Aby zarobić tyle samo co zawsze i nie mniej sklepy muszą przerzucić te ceny na klientów, czyli Ciebie, mnie. I tak kółeczko zamyka się. Witaj w klubie coraz bardziej biednego konsumenta. Witaj w klubie drożyzny.
A w Polsce oczywiście jest drożyzna, chyba nikogo nie trzeba do tego specjalnie przekonywać, podam więc jeszcze tylko jeden przykład. Czy wiesz, że w Polsce ceny mieszkań są już droższe niż choćby w Brukseli? Czy wiesz że za cenę kawalerki w Szczecinie można już kupić niezłe mieszkanie w Niemczech, a za cenę mieszkania dwupokojowego w tym samym Szczecinie nawet kamienicę?
Zarabiamy jak na Ukrainie a musimy wydawać jak na Zachodzie, toż to absurd! Myślę, że w tej sytuacji oszczędzanie nie jest żadnym przejawem jakiegoś dziwacznego zachowania, skąpstwa, ekscentryzmu, czy czegoś takiego. To jest po prostu konieczność życiowa przy naszych skromnych zarobkach i rosących wydatkach. Niedługo ceny wzrosną jeszcze bardziej a wtedy może nawet ci, którzy uważają oszczędzanie za przejaw jakiegoś dziadowania, ockną się. Poza tym, nawet jeśli zarabiasz więcej niż inni, to czy i tak nie opłaca Ci się oszczędzać i odkładać choćby na nieprzewidziane wypadki, np. ciężką chorobę u Ciebie lub u kogoś z Twej rodziny i związane z tym wydatki na opiekę lekarską, która może wymagać nawet wieloletniej kosztownej rekonwalescencji? Zawsze opłaca się oszczędzać, niezależnie od tego ile zarabiasz. Pieniądze zawsze się przydadzą, choćby na kosztowną pełną chorób starość, czy na wykształcenie i przyszłość dla dziecka. Tego nie rozumieją chyba tylko naprawdę krótkowzroczni. Nawet bogaci oszczędzają, zwłaszcza oni, Ty powinieneś więc tym bardziej. Szczególnie w tej sytuacji, drożyzny, która właśnie zaczęła u nas galopować.
Tak, to głównie bogaci oszczędzają. Na Zachodzie, w społeczeństwach przecież tak konsumpcyjnych, są już nawet społeczności zamożnych ludzi dla których oszczędzanie stało się swego rodzaju hobby i niemal filozofią życia. Jak widać nigdzie nie jest powiedziane, że oszczędzanie musi kończyć się życiem o chlebie i wodzie oraz odmawianiem sobie wszystkiego. Mistrzowie oszczędzania wiedzą, że można żyć dostatnio mimo to a oszczędzanie oznacza dla nich tylko tyle, że na swe luksusy wydają dużo mniej niż tzw. zwykli śmiertelnicy, którzy często chcąc mieć to samo muszą po prostu spłukać się do reszty lub wręcz zadłużyć się i wziąć kolejny kredyt. Oszczędzanie nie musi więc być synonimem życia w ubóstwie, jest ono synonimem mądrości i racjonalnego, sprytnego wykorzystania swych zasobów. Oto pozytywne oblicze oszczędzania, jakże odmienne od błędnego potocznego rozumienia tego terminu, który w naszym społeczeństwie wyznającym zasadę "postaw się a zastaw się" wciąż kojarzy się głównie z odmawianiem sobie choćby podstawowych przyjemności.
Po co więc masz wydawać swe ciężko zarobione pieniądze na jakieś przydrogie gadżety typu markowe ciuchy lub coś podobnego i zbędnego? Żeby inni Cię szanowali? A jak stracisz pracę lub znajdziesz się na bruku w wyniku eksmisji, to czy ci, którym tak imponowały twe markowe ciuchy pomogą Ci wtedy za to, że byłeś wcześniej taki coolerski i trendy? Oczywiście, że nie! Tym bardziej, że ludzka zawiść wobec tych co mają więcej jest dość dobrze znana, zwłaszcza u nas w kraju. Żyj więc dla siebie i niech Twe pieniądze będą dla Ciebie, a nie dla innych, na pokaz.
Tym niemniej uważam, że nasz blog jest jak znalazł, zwłaszcza na te idące ciężkie czasy. Pozostańcie z nami i korzystajcie z naszych pomysłów na to, żeby trochę więcej grosza zostało nam wszystkim w kieszeni. Cieszymy się z szybko rosnącej liczby naszych czytelników jak i wzrostu w rankingach odwiedzin. Pozostańcie z nami a nie zawiedziecie się. Mamy zamiar skompletować pełną listę wszystkich dostępnych pomysłów na oszczędzanie i być może w ten sposób nawet stać się największym katalogiem takich pomysłów w naszym rodzimym Internecie. Z czasem będziemy też doradzali jak uczciwie nie tylko oszczędzać ale i pomnożyć te zaoszczędzone pieniądze sposobami dostępnymi nawet dla zwykłego Kowalskiego. Oszczędzanie może być pasjonujące jako hobby, w którym tworzysz i wdrażasz swe fascynujące, ekscytujące pomysły. Tu nie można się nudzić. I zapomnij o tym, że oszczędzanie musi być przykre, bolesne, nużące. Przecież to właśnie dzięki odłożonym pieniądzom możesz też równie dobrze pozwolić sobie właśnie na przyjemności, na które normalnie nie byłoby Cię stać w kieracie wydawania wszystkiego od pierwszego do pierwszego na najczęściej prozaiczne potrzeby, które nabywane w nierozsądny sposób (tzw. przepłacanie) pożerają Ci resztę Twych ciężko zarobionych groszy. To właśnie zaniechanie oszczędzania sprawia, że zawsze musisz harować i wydawać nie na to co chcesz, tylko na to, do czego przymusza Cię życie, na prozaiczne rzeczy pierwszej potrzeby, podstawowe artykuły życiowe, które nie dają żadnej przyjemności. I wtedy dopiero kiedy weźmiesz jakiś kredyt, który musisz i tak spłacić i to z nawiązką, bo powiększony o odsetki, będzie stać Cię na jakąś przyjemność. Natomiast odłożone pieniądze możesz sukcesywnie pomnażać, robić z nich następne pieniądze inwestując je. W ten sposób sprawiasz, że zaczynasz mieć nadwyżki finansowe, które nie tylko możesz przeznaczyć na jakieś potrzeby bez konieczności zadłużania się, ale nawet na przyjemności lub generowanie następnych pieniędzy. Dzięki temu Twe życie staje się coraz mniej stresujące, nie musisz już myśleć gdzie pożyczyć, od którego lichwiarza lub sąsiada na bieżące potrzeby, skąd wziąć do pierwszego. Po prostu masz dzięki temu swoje pieniądze. Jesteś niezależny.
Pamiętaj, że dzięki zwykłemu systematycznemu oszczędzaniu z nawet niewielkiej pensji niektórzy mogli przejść na wcześniejszą emeryturę już kilkanaście lat wcześniej. Jest to możliwe nawet w Polsce przy naszych śmiesznych pensjach, znam osobiście takie chodzące żywe przypadki. Ludzie ci nie muszą już pracować, słuchać codziennie upierdliwego szefa, myśleć o tym co będzie gdy zostaną zwolnieni lub skąd wziąć kolejny kredyt, z którego spłacą poprzedni kredyt lub wręcz zapłacą bieżące rachunki. Są wolni, szczęśliwi i niezależni finansowo. I wcale nie musieli zarabiać krocia, prowadzić własnych firm ani ukraść pierwszego miliona lub wygrać w totka. Pracowali u kogoś za pensje, które na nikim nie zrobiłyby wrażenia. To jest właśnie potęga oszczędzania, bo małe kwoty szybko kumulują się w duże kwoty, powiększone jeszcze o dodatkowe procenty, gdy je gdzieś zainwestujesz.
To tyle na dziś, starczy tego lekkiego już moralizatorstwa. Ale to moralizatorstwo nie ma na celu nikogo skrzywdzić, wręcz przeciwnie.
Do następnego wpisu, w którym będę kontynuował sposoby na oszczędzanie energii z wpisu poprzedniego. Dziękuję za Waszą uwagę.
Tak trochę dla odmiany zapodam dziś nieco filozofii zamiast konkretnych pomysłów na oszczędzanie.
No i zaczęło się! W Polsce drożyzna ruszyła ku naszym kieszeniom pełną parą. Myślę, że niewiele jest w tym co piszę przesady. Właśnie uwolniono w lutym ceny energii i mamy za sobą już jedną podwyżkę prądu, co dla jednej rodziny oznacza kilkadziesiąt do kilkuset złotych (gdy na przykład ogrzewasz prądem) więcej wydatków miesięcznie na prąd. Podobno szykują się jeszcze aż trzy podwyżki cen energii w tym roku, co dla niektórych rodzin będzie oznaczać nawet tysiąc złotych wydane więcej na energię w ciągu roku. Wszystko dzięki temu, że na mocy specjalnej ustawy dostawcy energii nie mogą już być krępowani żadnymi ograniczeniami w kwestii ustalania cen. Oznacza to, że teraz można już pustoszyć nasze kieszenie ile wlezie i nie ma nikogo, kto by to kontrolował.
1000 złotych rocznie więcej! Pomyśl, za to miałbyś już całkiem przyzwoite wakacje dla jednej osoby, na które pewnie i tak musisz odkładać cały rok. A tak musisz to wydać na to samo co zawsze, na co wcześniej musiałeś wydawać mniej pieniędzy.
Na tym nie koniec. Właśnie przed paroma dniami dowiedzieliśmy się, że ceny biletów w Warszawie wzrosną. Już w to lato za jeden bilet jednorazowy normalny zapłacimy nie jak dotychczas, 2,40 zł, ale aż 3 złote. W świetle tego myślę, że mój przedostatni wpis o sposobach na oszczędzanie na biletach był jak znalazł.
Czemu rosną ceny? Poza wymienionymi przyczynami to również zasługa rosnącej inflacji, nie tylko u nas, ale i na świecie. A przede wszystkim to zasługa recesji gospodarczej w USA. Kryzys na akcyjnej giełdzie amerykańskiej sprawił, że inwestorzy uciekli ze swymi pieniędzmi na rynek towarowy, w który lokują swe pieniądze. Cena ropy przebiła już magiczną barierę 100 dolarów za baryłkę a cena złota dotknęła magicznej bariery 1000 dolarów za uncję. I pomyśleć, że w latach siedemdziesiątych XX wieku ta sama baryłka ropy kosztowała tylko dwa dolary! Inwestowanie w surowce chroni bowiem pieniądze przed inflacją i stratami na giełdzie akcji. Lecz im więcej ludzi w nich lokuje swój kapitał, tym bardziej rosną ich ceny. Tam gdzie większy popyt na coś cena zawsze odrywa się od rzeczywistości i szybuje w górę. Powstaje wtedy tzw. bańka spekulacyjna. Dalej mamy już tylko zwykły efekt domina, rosnąca cena ropy, która też jest surowcem, wymusza wzrosty cen wszędzie indziej. Skoro ropa i robiona z niej benzyna jest droższa, to choćby koszty zaopatrzenia sklepów w towary też rosną. Aby zarobić tyle samo co zawsze i nie mniej sklepy muszą przerzucić te ceny na klientów, czyli Ciebie, mnie. I tak kółeczko zamyka się. Witaj w klubie coraz bardziej biednego konsumenta. Witaj w klubie drożyzny.
A w Polsce oczywiście jest drożyzna, chyba nikogo nie trzeba do tego specjalnie przekonywać, podam więc jeszcze tylko jeden przykład. Czy wiesz, że w Polsce ceny mieszkań są już droższe niż choćby w Brukseli? Czy wiesz że za cenę kawalerki w Szczecinie można już kupić niezłe mieszkanie w Niemczech, a za cenę mieszkania dwupokojowego w tym samym Szczecinie nawet kamienicę?
Zarabiamy jak na Ukrainie a musimy wydawać jak na Zachodzie, toż to absurd! Myślę, że w tej sytuacji oszczędzanie nie jest żadnym przejawem jakiegoś dziwacznego zachowania, skąpstwa, ekscentryzmu, czy czegoś takiego. To jest po prostu konieczność życiowa przy naszych skromnych zarobkach i rosących wydatkach. Niedługo ceny wzrosną jeszcze bardziej a wtedy może nawet ci, którzy uważają oszczędzanie za przejaw jakiegoś dziadowania, ockną się. Poza tym, nawet jeśli zarabiasz więcej niż inni, to czy i tak nie opłaca Ci się oszczędzać i odkładać choćby na nieprzewidziane wypadki, np. ciężką chorobę u Ciebie lub u kogoś z Twej rodziny i związane z tym wydatki na opiekę lekarską, która może wymagać nawet wieloletniej kosztownej rekonwalescencji? Zawsze opłaca się oszczędzać, niezależnie od tego ile zarabiasz. Pieniądze zawsze się przydadzą, choćby na kosztowną pełną chorób starość, czy na wykształcenie i przyszłość dla dziecka. Tego nie rozumieją chyba tylko naprawdę krótkowzroczni. Nawet bogaci oszczędzają, zwłaszcza oni, Ty powinieneś więc tym bardziej. Szczególnie w tej sytuacji, drożyzny, która właśnie zaczęła u nas galopować.
Tak, to głównie bogaci oszczędzają. Na Zachodzie, w społeczeństwach przecież tak konsumpcyjnych, są już nawet społeczności zamożnych ludzi dla których oszczędzanie stało się swego rodzaju hobby i niemal filozofią życia. Jak widać nigdzie nie jest powiedziane, że oszczędzanie musi kończyć się życiem o chlebie i wodzie oraz odmawianiem sobie wszystkiego. Mistrzowie oszczędzania wiedzą, że można żyć dostatnio mimo to a oszczędzanie oznacza dla nich tylko tyle, że na swe luksusy wydają dużo mniej niż tzw. zwykli śmiertelnicy, którzy często chcąc mieć to samo muszą po prostu spłukać się do reszty lub wręcz zadłużyć się i wziąć kolejny kredyt. Oszczędzanie nie musi więc być synonimem życia w ubóstwie, jest ono synonimem mądrości i racjonalnego, sprytnego wykorzystania swych zasobów. Oto pozytywne oblicze oszczędzania, jakże odmienne od błędnego potocznego rozumienia tego terminu, który w naszym społeczeństwie wyznającym zasadę "postaw się a zastaw się" wciąż kojarzy się głównie z odmawianiem sobie choćby podstawowych przyjemności.
Po co więc masz wydawać swe ciężko zarobione pieniądze na jakieś przydrogie gadżety typu markowe ciuchy lub coś podobnego i zbędnego? Żeby inni Cię szanowali? A jak stracisz pracę lub znajdziesz się na bruku w wyniku eksmisji, to czy ci, którym tak imponowały twe markowe ciuchy pomogą Ci wtedy za to, że byłeś wcześniej taki coolerski i trendy? Oczywiście, że nie! Tym bardziej, że ludzka zawiść wobec tych co mają więcej jest dość dobrze znana, zwłaszcza u nas w kraju. Żyj więc dla siebie i niech Twe pieniądze będą dla Ciebie, a nie dla innych, na pokaz.
Tym niemniej uważam, że nasz blog jest jak znalazł, zwłaszcza na te idące ciężkie czasy. Pozostańcie z nami i korzystajcie z naszych pomysłów na to, żeby trochę więcej grosza zostało nam wszystkim w kieszeni. Cieszymy się z szybko rosnącej liczby naszych czytelników jak i wzrostu w rankingach odwiedzin. Pozostańcie z nami a nie zawiedziecie się. Mamy zamiar skompletować pełną listę wszystkich dostępnych pomysłów na oszczędzanie i być może w ten sposób nawet stać się największym katalogiem takich pomysłów w naszym rodzimym Internecie. Z czasem będziemy też doradzali jak uczciwie nie tylko oszczędzać ale i pomnożyć te zaoszczędzone pieniądze sposobami dostępnymi nawet dla zwykłego Kowalskiego. Oszczędzanie może być pasjonujące jako hobby, w którym tworzysz i wdrażasz swe fascynujące, ekscytujące pomysły. Tu nie można się nudzić. I zapomnij o tym, że oszczędzanie musi być przykre, bolesne, nużące. Przecież to właśnie dzięki odłożonym pieniądzom możesz też równie dobrze pozwolić sobie właśnie na przyjemności, na które normalnie nie byłoby Cię stać w kieracie wydawania wszystkiego od pierwszego do pierwszego na najczęściej prozaiczne potrzeby, które nabywane w nierozsądny sposób (tzw. przepłacanie) pożerają Ci resztę Twych ciężko zarobionych groszy. To właśnie zaniechanie oszczędzania sprawia, że zawsze musisz harować i wydawać nie na to co chcesz, tylko na to, do czego przymusza Cię życie, na prozaiczne rzeczy pierwszej potrzeby, podstawowe artykuły życiowe, które nie dają żadnej przyjemności. I wtedy dopiero kiedy weźmiesz jakiś kredyt, który musisz i tak spłacić i to z nawiązką, bo powiększony o odsetki, będzie stać Cię na jakąś przyjemność. Natomiast odłożone pieniądze możesz sukcesywnie pomnażać, robić z nich następne pieniądze inwestując je. W ten sposób sprawiasz, że zaczynasz mieć nadwyżki finansowe, które nie tylko możesz przeznaczyć na jakieś potrzeby bez konieczności zadłużania się, ale nawet na przyjemności lub generowanie następnych pieniędzy. Dzięki temu Twe życie staje się coraz mniej stresujące, nie musisz już myśleć gdzie pożyczyć, od którego lichwiarza lub sąsiada na bieżące potrzeby, skąd wziąć do pierwszego. Po prostu masz dzięki temu swoje pieniądze. Jesteś niezależny.
Pamiętaj, że dzięki zwykłemu systematycznemu oszczędzaniu z nawet niewielkiej pensji niektórzy mogli przejść na wcześniejszą emeryturę już kilkanaście lat wcześniej. Jest to możliwe nawet w Polsce przy naszych śmiesznych pensjach, znam osobiście takie chodzące żywe przypadki. Ludzie ci nie muszą już pracować, słuchać codziennie upierdliwego szefa, myśleć o tym co będzie gdy zostaną zwolnieni lub skąd wziąć kolejny kredyt, z którego spłacą poprzedni kredyt lub wręcz zapłacą bieżące rachunki. Są wolni, szczęśliwi i niezależni finansowo. I wcale nie musieli zarabiać krocia, prowadzić własnych firm ani ukraść pierwszego miliona lub wygrać w totka. Pracowali u kogoś za pensje, które na nikim nie zrobiłyby wrażenia. To jest właśnie potęga oszczędzania, bo małe kwoty szybko kumulują się w duże kwoty, powiększone jeszcze o dodatkowe procenty, gdy je gdzieś zainwestujesz.
To tyle na dziś, starczy tego lekkiego już moralizatorstwa. Ale to moralizatorstwo nie ma na celu nikogo skrzywdzić, wręcz przeciwnie.
Do następnego wpisu, w którym będę kontynuował sposoby na oszczędzanie energii z wpisu poprzedniego. Dziękuję za Waszą uwagę.
